Dziś wróciłam do sutaszu . W dużej mierze to dlatego ,że z Tosią zamiast do przedszkola trafiłyśmy do Pani Koko (czyt. Pani Doktor ) , wprawdzie okazało się ,że to tylko zwykłe przeziębienie , ale co by na zimne dmuchać do środy siedzimy w domu . Zawsze kiedy jestem uziemiona , to jakaś chęć na robótki mnie nachodzi , szczególnie w chwilach gdy moja Małolata woli bajki od towarzystwa mamusi ;) . I tak najpierw powstała zakładka do książki na zamówienie Marty
Zamówienie to złożyła moja Martucha jeszcze przed wakacjami , ale dopiero dziś udało mi się je zrealizować :) .
Drugim zamówieniem była sutaszowa bransoletka koniecznie w kolorach reggae
Jest prawie dobrze , mały minus tylko za różowe koraliki , niestety nie miałam akurat czerwonych .
Na koniec powstała jeszcze broszka :)
I tak dzionek minął , zaraz mycie i Tosia idzie spać , a mama trochę się porelaksuje w samotności .
Udanego wieczoru Wam życzę :)
Bardzo fajne. Szczególnie bransoletka, jest taka energetyczna :)
OdpowiedzUsuńA warzywka u mnie z osobistego ogródka :)
Pozdrawiam cieplutko!
Olu, bransoletka świetna, broszka zresztą też:) udanego relaksu.
OdpowiedzUsuńZakładka jest urzekająca :) broszka - piękna i w moich klimatach :)
OdpowiedzUsuńa bransoletka - wulkan energii :)
Zdróweczka dla Córci :)
Cudne te rzeczy , ale zakładka śliczna:)
OdpowiedzUsuńPiękne! A bransoleta jeszcze wakacyjna i optymistyczna!
OdpowiedzUsuńKuruj Tośkę:)