Witam wszystkie blogowe Bratnie Dusze :) Miło mi jak zawsze, że wpadacie i zostawiacie po sobie ślad, radość z tego mam ogromną . Dziękuję !
Witam również nowych podglądaczy mam nadzieję ,że zostaniecie na dłużej !
Wiedziałam ,że długo nie wytrzymam ;). Obiecywałam sobie,że chociaż do weekendu dam sobie spokój , ale dziś rano naszła mnie taka twórcza chęć ,że powstał Pan Strach Na Wróble, jako pierwszy książkowy projekt. Do oryginału trochę mu brak , ale co tam i tak się pochwalę . Tosia już Pana Stracha porwała i siedzi w doniczce w jej pokoju :D
Nie mogłam się zdecydować na której fotce wygląda najlepiej więc wrzuciłam wszystkie które zrobiłam .
Dodam też foteczkę pierwowzoru , choć porównanie wyjdzie na moją niekorzyść ;)
Czas dzisiejszy zszedł mi nie tylko na szyciu , ale i na kulinarnym eksperymencie i wyszedł całkiem smaczny efekt, więc dla chętnych dzielę się przepisem na:
Zupę meksykańską
2 duże cebule
500g mielonego mięsa
puszka fasoli czerwonej , białej ,kukurydzy i krojonych pomidorów
1fix do potraw meksykańskich
kostka rosołowa
1 l wody
sól, pieprz, majeranek
Cebule kroimy w dużą kostkę i podsmażamy na odrobinie oleju z mięsem
Do garnka wlewamy litr wody , wrzucamy kostkę rosołową, mięso z cebulką i fix, gotujemy ok 30 minut co jakiś czas mieszając.
Następnie dodajemy wszystkie warzywa z puszek razem z zalewami gotujemy jeszcze 20 minut.
Na koniec przyprawiamy sola, pieprzem i majerankiem, gotujemy jeszcze 5 minut.
Po tym czasie zupkę zostawiamy na 2-3 godzinki, aby składniki się "przegryzły".
Zupa w smaku pikantna , tak rozgrzewająca .
Smacznego !!!
Udanego weekendu Kochane !
Ola! Strach jest śliczny:) i bardzo sympatyczny! A zupa wygląda na pyszną - zimową, w sam raz na dzisiejszą aurę!
OdpowiedzUsuńTobie również miłego weekendu i pozdrawiam!
nie widziałam bardziej sympatycznego stracha na wróble hihihi, a i oczywiście jest lepszy od orginału :),czy mogę poznać tytuł książki.....
OdpowiedzUsuńTo książka z mojego poprzedniego posta :)
Usuńwcale nie wyszło Ci na niekorzyść to porównanie ;) jak dla mnie wyglądają identycznie, tylko z innych materiałów uszyte. Nie mogłam się doczekać jakiegoś tworu z tej książki i nie kazałaś mi długo czekać ;) Na dodatek wyszedł cudny!
OdpowiedzUsuńOj, strach jest piękny:). On zachwyca, a nie straszy, trzeba mu zmienić nazwę. A zupka wygląda bardzo apetycznie i pożywnie.Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńJa tam wolę tego w czerwonym szaliczku. Jest bardziej strachowaty :))) A co do zupki...pogadam z moim gastrologiem. Przepis świetny, wygląd też i pewnie pięknie pachnie! Smacznego!
OdpowiedzUsuńOlu, nie dziwię się , że Tosia porwała Pana Stracha, bo Twoje zdolne rączki zrobiły go wprost idealnego!:) Super! Pozdrawiam Marta
OdpowiedzUsuńStrach wygląda rewelacyjnie! I zdecydowanie kolorystyka Twojego jest bardziej energetyczna i swojska. Składniki smakowite, więc i zupa pewnie też. Zamierzam wypróbować przy najbliższej okazji:) Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuństrach jest cudny i w porównaniu z oryginałem wygląda... lepiej! cudniasty jest i tyle :)
OdpowiedzUsuńa zupka mniam - uwielbiam zupy i nie wyobrażam sobie bez nich życia :)
dokładnie z Sosnowca, a Ty moja droga? ;)
OdpowiedzUsuńJa w drugą stronę od Katowic :) takie małe miasteczka Łaziska Górne, to po drodze na Wisłę :)
Usuńświetny strach, lepszy od orginału :) taki bardziej wiejski :) na miejscu Tosi postąpiłabym tak samo :)
OdpowiedzUsuństrach wyszedł Ci rewelacyjnie!!i śmiem twierdzić, że kokietujesz stwierdzeniem, że pokazując zdjęcie z książki wyjdzie to na Twoją niekorzyść ;> jak dla mnie Twój pobił swój pierwowzór :)
OdpowiedzUsuńPan Strach udał Ci się nadzwyczajnie!Jest taki ładny,że ja się go nie boję,ale może wrony?Muszę pomyśleć nad takim do ogródka.A zupka wygląda pysznie,muszę druknąć przepis i ugotować.
OdpowiedzUsuńtak cichutko Ci zdradzę, że to olejek ALterra do olejowania włosów. Jestem zachwycona jak na razie <3 Niedługo zrobię recenzję na moim blogu ;)
OdpowiedzUsuńale cudak!udał Ci się. Uważam ze podobny,niczym brat bliżniak :):)
OdpowiedzUsuń