Ta technika budzi mój podziw właściwie od początku mojego blogowego życia . Nawet nie jestem w stanie zliczyć wszystkich kursów i kursików które przeglądnęłam w necie ,żeby czegoś się w tym temacie dowiedzieć . Niestety nigdy nie mogłam spróbować ponieważ zawsze pojawiała się bariera w postaci braku laserowej drukarki . Wszędzie gdzie zaglądałam zawsze padało stwierdzenie ,że niestety wydruk nie może być z atramentówki bo się rozmazuje . Wreszcie kilka dni temu trafiłam na preparat do transferu z wyraźnym zaznaczeniem ,że nadaje się do wydruków z drukarki atramentowej :D oczywiście kupiłam natychmiast :D. Wczoraj wreszcie owe cudo dotarło do mnie do domu i zaraz zabrałam się do pracy , pełna obaw, bo tak do końca nie wierzyłam, że będzie dobrze ... po pierwszych dwóch próbach załamka ... albo mnie brak talentu , albo z tuszem w mojej drukarce coś nie tak ... rzuciłam wszystko w kąt ! Wieczorem jednak w myśl zasady "do trzech razy sztuka" postanowiłam spróbować jeszcze raz i UDAŁO SIĘ !!!
Przedstawiam Wam mój pierwszy transfer na tkaninę
Dzisiejszy dzień też przyniósł mi mnóstwo radości , a to z kolei za sprawą Julki z bloga "moje powstawanie"
Kupiłam w jej sklepiku "Pod wieczór" prześliczną biżuterię retro i własnie dziś do mnie dotarła :D Juleńko wszystko jest cudne naprawdę :D .
Na zakończenie pokażę Wam jeszcze jak w ostatnich dniach wygląda nasz powrót z przedszkola :)
Dziękując z całego serducha za Waszą obecność życzę Wam udanego weekendu !!!
Olu! transfer wyszedł Ci ślicznie! Woreczek jest cudny! Jak widać, nie należy się poddawać, tylko próbować do skutku:).
OdpowiedzUsuńBiżuteria piękna, pewnie też się na coś skuszę!
A Tośka niech szaleje, póki śnieżek jest świeży i puchaty! Miłego weekendu:)
Ale fajnie Ci wyszło.
OdpowiedzUsuńTo może i ja w końcu wypróbuje tą metodę :)
Pozdrawiam
Miłego weekendu!!!
Kasia
O rany! Też dzisiaj eksperymentuję z transferem:) Zasmrodziłam cały dom nitro, ale nie daję za wygraną. Twój woreczek piękny wyszedł, taki wyraźny i z fajnym motywem. Dziecię zahartowane będzie, że hej! Buziaki.
OdpowiedzUsuńA zdradzisz, co to za preparat jest? Pleassssssssse:))
OdpowiedzUsuńPewnie,że zdradzę :) To CitraSolv EX , pachnie cytrusami :)
UsuńOlu gratuluję, piękny transfer i woreczek! Grunt to się nie poddawać w razie niepowodzeń i próbować do skutku :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie ja wszędzie czytałam, że właśnie atramentówka jest najlepsza a nie laserowa... sama już nie wiem, będę musiała w końcu spróbować.
Pozdrowienia dla Tosi:)
Super kolczyki!
Piękny transfer - ostatnio tez odkrywam jego uroki:)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚnieżne szaleństwo, skądś to znam;)woreczek cudowny;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńw końcu mogłaś spróbować :) wyszło Ci świetnie i czekam na kolejne prace ;)
OdpowiedzUsuńZuch dziewczyna, się nie poddała :-) Tylko nie mów, że CitraSolv udało Ci się dostać w Polsce??? Jeśli tak, ślicznie proszę o namiar, bo po pierwszej próbie z nitro odechciało mi się transferów ;>
OdpowiedzUsuńKupiłam na Allegro ,ale z tego co widzę aukcja już się niestety skończyła , żałuję bo sama chętnie kupiłabym więcej :(
UsuńWoreczek wyszedł pięknie :) od dawna podoba mi sie transfer,sama nie mogę spróbować,bo drukarka padła,wiec podziwiam to tu to tam...
OdpowiedzUsuńTakie powroty z pzedszkola na pewno bardzi ciesza maluszka ;) Pozdrawiam i zapraszam do mnie na konkurs- do wygrania bon na zakupy! :)
OdpowiedzUsuńOlu, jesteś wieeelka!:) i fajnie , że nie dałaś za wygraną tylko drążyłaś temat, bo woreczek , który poczyniłaś jest rewelacyjny!!! Działaj dalej i pokazuj swoje prace , bo wszystkie są świetne! A Tosia przynajmniej szczęśliwa:) U mnie dzieciaki ( tyle, że duuuże:) w ogrodzie igloo zbudowały - też miały radochę:) Pozdrawiam Cię serdecznie Marta
OdpowiedzUsuńpowiem krótko - REWELACJA.
OdpowiedzUsuńBrawo Oleńko :)
A co do powrotów z przedszkola - moje wyglądają podobnie ;)