Obserwatorzy

niedziela, 23 stycznia 2011

Efekt siedzenia w domu spowodowanego chorobą ;) część 2

Tym razem niestety nie moją chorobą .Chora jest Tosia , najpierw przyplątał się jakiś wirus a co za tym idzie gorączka , katar i kaszel , dziś został już właściwie kaszel i trochę kataru , ale za to efektem gorączki jest paskudna olbrzymia opryszczka która ulokowała się dookoła ust i noska Tośki i wygląda koszmarnie ... więc ,żeby nie straszyć na ulicy zostałyśmy póki co w domu i chyba obie mam już tego dosyć serdecznie .Zresztą to nie jedyny na dziś problem ... dobija mnie już od dłuższego czasu alergia malucha ,a konkretnie AZS , wypróbowałyśmy już z pomocą naszego Pana Doktora wszystkie dostępne leki na to paskudztwo i efekt jest taki ,że Tosia jest uczulona na 3/4 z nich , a te które nam zostały i po których wygląda jako tako (bo dobrze nigdy jeszcze nie było) to tzw. leki starej generacji które maja mnóstwo skutków ubocznych , między innymi upośledzają centralny układ nerwowy , uszkadzają wątrobę i co za tym idzie nie mogą być stosowane długo .Nie mam już pomysłu co robić , wizyta u Pana Doktora w piątek dopiero , a nasza wysypka sięgnęła zenitu , właściwie jeszcze tylko buzia wygląda dobrze ( gdyby zniknęła tak paskudna oprycha ) .Tym o to sposobem nasze noce od jakiegoś czasu kiepskie są , Tosia drzemie , a my z  Panem Mężem na zmianę albo wspólnymi siłami musimy drapać coraz to inne części ciała .... Niestety , niestety Pan Mąż dziś rano spakował walizki i zostawił mnie samą z drapaniem ( żeby nie było nie porozumień spieszę tłumaczyć ,że wyjechał na szkolenie na cały tydzień)...już dziś wyciągnęłam sobie farbę do włosów i nie zawaham się jej użyć , bo coś czuję ,że do piątku przybędzie mi siwych włosów . Dobra ... dość marudzenia teraz wkleję fotki tego co udało mi się stworzyć , bo w końcu o tym miała byc notka :) .


Powłoczki na poduszki uszyłam sobie z bieżnika zakupionego za parę złotych w lumpeksie , miał byc ozdoba stołu w jadalni , ale w końcu zdecydowałam ,że bieżników mam kilka , a poduszki totalnie już mi się opatrzyły ... wcześniej wyglądały tak :

Na koniec jeszcze wianek lawendowy , do którego tak na prędce uszyłam dwa serduszka

Muszę to napisać ... przepraszam za jakość zdjęć ... przyznaję się fotograf ze mnie żaden !!!

A teraz życzę miłej niedzieli i pozdrawiam serdecznie :) !

1 komentarz:

  1. Tosi życzę zdrówka, mamusi- cierpliwości i pogody ducha :)
    Poduchy w kolorach, które ostatnio bardzo polubiłam, a że materiał z odzysku- SUPER!
    Ja też lubię wyszukiwać w lumpeksach "perełek" za grosze.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń