Zakręciłam się na punkcie jajek :) Kilka nowych kupiłam i trzeba było coś z nimi zrobić , ale i te z poprzednich lat trochę się już opatrzyły więc przerabiam. Efekt tego taki , że jajeczka są już w każdym domowym zakątku.
Chorobowo ciągle się u nas dzieje , Tosia nie może wyjść z kaszlu ( nasz alergolog uświadomił nam ,że to nie tylko kurz , ale i pogoda nie pomaga im zimniej tym gorzej dla astmatyków ) teraz już wziewy mamy na stałe przynajmniej do czasu , aż nie zaczniemy odczulania w połowie kwietnia. Problem pojawił się też z Martą , kilka lat mieliśmy spokoju z alergia , niestety chyba zaczynamy bój od początku znowu pojawiają się wysypki i pewnie skończy się na powtarzaniu testów , bo na dzień dzisiejszy nie mamy pojęcia co ją uczula.
My z M przeziębieni ...
Jajeczka to taka odskocznia od zmartwień :)
Pozdrawiam serdecznie !!!